Dragon Giant Cat – więcej niż kołowrotek

Gdy po raz pierwszy miałem styczność tym sprzętem, nie do końca wiedziałem jak go sklasyfikować. Teoretycznie jest to kołowrotek przeznaczony do połowu suma, ale rozmiarem przypomina bardziej kołowrotki do ciężkiego, rzecznego gruntu. Sprawa wyjaśnia się jednak dość szybko, gdy tylko weźmiemy go w dłoń. Waga mówi sama za siebie – wewnątrz lekkiej, metalowej obudowy zamknięto mechanizmy, stworzone z myślą o walce na największymi okazami.

Zacznijmy od tego, czym powinien charakteryzować się dobry kołowrotek sumowy. Na pewno będzie to jakość wykonania, oraz użyte w produkcji materiały. Poza tym, eliminacja wszelkich newralgicznych punktów i elementów, które mogłyby zawieść przy dużych przeciążeniach. Na koniec – perfekcyjnie działający, mocny hamulec, oraz wytrzymała przekładnia.

Giant Cat wpisuje się w powyższy profil idealnie. Po pierwsze, wykonano go w całości z metalu, więc nie ma mowy o jakichkolwiek odkształceniach przy okazji holu ogromnego suma. Po drugie, jest on wykonany z dbałością o wszelkie detale, co widać chociażby, gdy spojrzymy na spasowanie poszczególnych elementów. Trzecim, najważniejszym według mnie plusem tego kołowrotka, jest wyeliminowanie przez firmę Dragon dwóch zbędnych, i często zawodnych elementów – tradycyjnego łączenia składanej korbki oraz biegu wstecznego – o czym jeszcze wspomnę w dalszej części tekstu. Po czwarte i ostatnie natomiast, zarówno wodoszczelny hamulec, jak i przekładnia, działają w Giant Cat perfekcyjnie, czyli tak jak przystało na kołowrotek najwyższej klasy.

W mojej opinii Giant Cat to swego rodzaju ewenement na rynku – kołowrotek przeznaczony zarówno do łowienia suma z gruntu, jak i do spinningu sumowego. Wszystko to za sprawą wspomnianych wcześniej, nie-aż-tak-wielkich rozmiarów, oraz rewelacyjnego wyważenia poszczególnych elementów. To swoisty Złoty Środek, pomiędzy rozmiarem a wytrzymałością. Z jednej strony, pozwoli nam na wyrzucanie ciężkich zestawów, wyposażonych w nawet kilkusetgramowy ciężarek. Z drugiej, świetnie spisze się podczas spinningu, pozwalając na korzystanie z ogromnych wahadłówek w samym nurcie. Przy tym, oferuje on całkiem ładny i równy nawój, co rzadko zdarza się w przypadku tego typu, dużych kołowrotków „uniwersalnych”.

Maszynkę Dragona wyposażono w 5 łożysk (2 ceramiczne, 3 kulkowe) oraz dodatkowo łożysko oporowe. To ostatnie właśnie, ze względu na brak możliwości włączenia biegu wstecznego, musi być maksymalnie wytrzymałe, i tak też jest w istocie. Niejednego wędkarza zaskoczy sposób mocowania korby w tym kołowrotku. O ile sam mechanizm jej łączenia z korpusem jest tradycyjny, o tyle sposób jej składania – a więc usadowienie na gwincie, poprzez nakręcanie korby w kierunku skręcania żyłki – sprawia, że nie ma jakiejkolwiek możliwości, nawet przy największym obciążeniu, by z korbą mogło się cokolwiek stać. Ogromny plus przyznaję również za jej uchwyt – duży, wygodny, pewnie leżący w dłoni. Wykonany z pianki, dzięki czemu w trakcie długiej walki z rybą, nie po doświadczymy żadnego dyskomfortu.

Niestety nie miałem okazji wypróbować Giant Cata na dużych sumach. Trafiło się kilka 5-cio kilogramówek, które na żyłce 0,50mm szły jak po maśle. W związku z tym, zabrałem go na łowisko karpiowe i dałem mu lekki wycisk, na kilku sztukach powyżej 10-tki. Spisywał się rewelacyjnie, co każe mi przypuszczać, że żadna ryba w przedziale dwucyfrowym, nie zrobi na nim dużego wrażenia.

Jeśli zależy Wam na dobrym, mocnym kołowrotku sumowym, Giant Cat to świetna propozycja. Za jakość trzeba jednak płacić, więc bądźcie gotowi na wydatek rzędu 430zł.

Aktualnie w naszym sklepie trwa promocja, i model ten dostaniecie już za 370zł – wystarczy, że zajrzycie TUTAJ.

Paweł Karwowski

 

Pozostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*