Rybomania 2016 – relacja

No i stało się! Pierwsza tegoroczna Rybomania jest już za nami. W Poznaniu było ciekawie, by nie rzecz – wręcz wspaniale. I miejcie na uwadze fakt, że mówi Wam to gość, który dotychczas za tą imprezą naprawdę nie przepadał… Między 12-14 lutym Poznań przeżył istne oblężenie. Zjechali się tutaj wędkarze z praktycznie całej Polski. Już od kilku miesięcy zapowiadano, że tegoroczna Rybomania będzie rekordowa pod względem zwiedzających i tak też było w istocie.

Targi odbywały się równocześnie w dwóch halach wystawowych. W mniejszej ulokowano gigantyczne akwarium, które już któryś raz z rzędu jest wizytówką rozpoznawalną tej imprezy. Znalazł się w niej również płytki basen, na który można było pouczyć się wędkarstwa muchowego. W kilkudziesięciu boxach wystawiały się natomiast bardziej lub mniej znane firmy. Nie zabrakło redakcji portali wędkarskich jak i czasopism, w tym Wiadomości Wędkarskich, Wędkarskiego Świata czy Karp Maxa. Pomimo kryjącej się gdzieś ciągłej rywalizacji i konkurencji, panowały radosne nastroje i wszyscy dobrze się bawili, co przekładało się na zadowolenie zwiedzających.

W większej hali skupiono się tylko i wyłącznie na wystawcach – producenci, dystrybutorzy, organizacje, sklepy wędkarskie… łącznie kilkaset stoisk obok których ciężko było przejść obojętnie. Największym zainteresowaniem cieszyło się stoisko Firmy Dragon, która w tym roku nawiązała współpracę z teamem Crazy Fishermen, stając się ich głównym sponsorem, oraz zaprezentowała swój własny Team Dragon (Hells Anglers) w skład którego weszli znany praktycznie wszystkim wędkarz Tomasz Krysiak oraz Maciej Łuczkowski. Jestem bardzo ciekaw co oba Teamy zaprezentują nam w tym roku.

A skoro już o Crazy Fishermen mowa – w tym roku nawiązali oni również współpracę  z firmą Wiley X, produkującą okulary polaryzacyjne dla najbardziej wymagających wędkarzy. Tym samym na stoisku firmy, położonym kilkadziesiąt metrów od Crazy Fisheramenów, spotkać można było znane osobistości i w spokoju zamienić z nimi kilka zdań. Okulary cieszyły się ogromnym zainteresowaniem – muszę szczerze przyznać, że tak wysokiej klasy produktu w tej kategorii, nie było jeszcze na naszym rynku. Jeśli więc szukacie naprawdę dobrych okularów, znajdziecie je w naszym sklepie – wystarczy, że zerkniecie TUTAJ

Na Rybomanii nie zabrakło również ważnych osobistości. Gwiazdą numer jeden był oczywiście Jakub Vagner – czeski wędkarz, który w swej karierze odwiedził już najpiękniejsze wody całego świata, nagrywając programy, które obejrzały miliony. Dla mnie osobiście największą gwiazdą był jednak Frederick Jullian – reprezentujący firmy Illex oraz Gunki. Na stoisku NG Polska spotkać można było doświadczonego karpiarza Ardy’ego Veltkampa, który nie tylko służył poradą, ale również własnoręcznie wiązał zestawy osobom zainteresowanym.

O dziwo wędkarstwo karpiowe nie zdominowało Rybomanii tak, jak miało to miejsce w poprzednich latach. Owszem, firm produkujących sprzęt do tej metody było bez liku, jednak ich stanowiska zostały sprytnie rozmieszczone. W powietrzu nie unosił się nieprzyjemny zapach wszelkiego rodzaju kulek proteinowych a boxy nie cieszyły się aż takim zainteresowaniem jak w latach poprzednich (czyt. przyjechało mniej karpiarzy).

Przy gigantycznym akwarium wciąż odbywały się pokazy pracy przynęt poszczególnych firm. Największą furorę robiły oczywiście pokazy prowadzone przez zagranicznych gości. Na podeście gościli nawet Jakub Vagner czy Frederick Jullian. Istne zamieszanie wybuchło, gdy na scenę wkroczyli chłopacy z Wędkarskiej Korby, rozdając całkiem wartościowe fanty zgromadzonej dookoła młodzieży. Nie obyło się bez „wielkiego show” ale inicjatywa fajna, co tu dużo mówić.

Osobiście w akwarium zabrało mi w tym roku szczupaków. Było sporo karpi oraz pstrągów, natomiast szczupaka doliczyłem się zaledwie jednego. Dlaczego tak się stało, że najbardziej pożądana ryba w Polsce występowała tylko w jednym egzemplarzu – powiedzieć nie umiem. To pytanie można by skierować do organizatorów. Pstrągi były nieźle wygłodzone, bo atakowały nawet kilkunastocentymetrowe przynęty. Karpie jak to karpie – pływały majestatycznie w lewo i w prawo. Szczerze – nic ciekawego, zdecydowanie lepiej przyjęły by się nasze klasyczne ryby drapieżne ze szczytów łańcucha pokarmowego.

Podsumowując – Rybomania Poznań 2016 zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie i pokazała, że cały cykl tych imprez zmierza w dobrym kierunku. Już za trzy tygodnie odbędzie się kolejna edycja, tym razem w Sosnowcu – niestety, prawdopodobnie okaże się ona strzałem w stopę i będzie równie nieciekawa, jak zeszłoroczna edycja w Lublinie. Wszelkie nowości sprzętowe zostały już zaprezentowane w Poznaniu (powiemy sobie o nich co nieco w kolejnych artykułach) i szczerze wątpię, żeby coś innego miało jeszcze przyciągnąć tłumy do Sosnowca. 

Pozostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*