No to na jazie!

Gdy za oknem słońce zaczyna mocniej przygrzewać, a lód na jeziorach robi się coraz cieńszy, w rzekach zazwyczaj już od dawna życie kwitnie w najlepsze. Wiosna to najlepsza pora, by wybrać się na jazie. Ich naturalnym środowiskiem są rzeki, przez większość roku zwłaszcza te większe – Wisła, Odra, Warta. Wraz z końcem zimy zdecydowanie łatwiej jednak zlokalizować je w tych mniejszych, a także w odnogach i na rozlewiskach. Wyprawa na jazie to nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla tych, którzy jeszcze tego nie próbowali – jaź to wyjątkowo płochliwa ryba. Odżywia się wszystkim, począwszy od planktonu, poprzez wszelkiego rodzaju pokarmy roślinne oraz zwierzęce, w tym także małe rybki. Dorasta zazwyczaj do maksymalnie 2-3kg, choć obecny rekord Polski to ponad 5,10kg!Podobnie jak kleń, jaź często jest traktowany jako przyłów przy metodzie feeder bądź przepływance, co z jednej strony mnie dziwi – z uwagi na jego waleczność powinien być  bardziej pożądaną rybą, z drugiej jednak strony wiem, jak trudno jazia podejść, nie dziwi mnie więc,  że większość wędkarzy woli kierunkować się na ryby mniej płochliwe i łatwiejsze do przechytrzenia. Faktem jest jednak, że już średnich rozmiarów osobniki potrafią świetnie powalczyć na kiju i dostarczyć dużej dawki adrenaliny, zwłaszcza gdy używamy delikatnych zestawów.

Dlaczego wiosną i gdzie ich szukać? Pierwsze cieplejsze dni w roku są dla jazi sygnałem nadchodzącej wiosny. Jest to zdecydowanie najlepsza pora na ich łowienie, a jest ku temu kilka powodów: Po pierwsze: wiosną tylko jedno im w głowie , a konkretniej tarło. A gdy jazie się trą, stają się mniej ostrożne, i zdecydowanie łatwiejsze do złowienia. Po drugie: W wyniku tarła naprawdę dorodne jazie można bez problemu znaleźć w mniejszych rzeczkach czy odnogach, gdzie znajdują dobre warunki do złożenia ikry. Po trzecie: po zimie, jak każda ryba, jaź żeruje intensywniej. W małych i średnich rzekach można często na wiosnę zaobserwować stada jazi i kleni (często bywają to stada mieszane), zwłaszcza jeśli mamy odpowiednie okulary polaryzacyjne.  W dużych rzekach może być gorzej z ich wypatrzeniem, ale można kierować się kilkoma ogólnymi wskazówkami co do ich występowania w każdej rzece i rzeczułce: Najpewniejszymi miejscami są wszelkie spowolnienia nurtu za przeszkodami – zwalonymi drzewami, bądź głazami, gdzie zazwyczaj stoją, głową pod prąd, (podobnie jak klenie, na które też możemy liczyć we wszystkich opisanych tu miejscach), czekając na niesione przez wodę smakołyki. Kolejnymi stanowiskami są podmyte brzegi –  przy których woda lubi mocno pokręcić,  wszelkie miejscówki pod zwisającymi nad wodą gałęziami i głębsze rynny na zewnętrznych stronach zakrętów. Jeśli roztopy sprawią, że wokół rzek powstaną rozlewiska, również tam warto poszukać jazi – często żerują wtedy na pozalewanych łąkach, i są bardzo łatwe do namierzenia.

Jak i na co łowić? Choć jazia można łowić także na spinning (podobnie jak klenia) bądź feeder,  to w artykule tym pragnę skupić się na metodzie spławikowej – przepływance i bolonce. Z uwagi na to, że jazie mają zazwyczaj „upatrzone” miejsca, nie powinniśmy raczej liczyć na to, że uda nam się zwabić go na swoje łowisko poprzez nęcenie, wręcz przeciwnie – to my powinniśmy poszukać jazi. Dlatego warto wybrać się ze spławikiem (najlepiej z jedną wędką) i zafundować sobie spacer wzdłuż rzeki. W jednym miejscu warto przebywać 30-45 minut, jeśli nie ma brań, powinniśmy iść dalej. Co do nęcenia, można nęcić zanętą gruntową, lecz z uwagi na ciągłą konieczność zmiany miejsca, byłoby to dość kosztowne. Najlepiej zabrać ze sobą trochę kukurydzy, konopi bądź grochu, i nęcić każde miejsce dosłownie po garści, idąc, co istotne, aby nie spłoszyć ryby, w dół rzeki. Na haczyk może powędrować któraś z powyższych przynęt, białe robaki lub wszelkiego rodzaju  larwy (np. chruścika, o które wiosną nie trudno). Sprzęt Przy łowieniu batem na rzece kij oczywiście powinien być dobrany do jej wielkości . Niemniej tyczka krótsza niż 5m to raczej zabawka dla juniorów, stąd proponuję nawet na mniejsze rzeki rozważyć długość  5-6m, natomiast na większe jak Wisła czy Odra od 7m wzwyż. Przy łowieniu na małych rzeczkach ważne, abyśmy byli w stanie umieścić zestaw pod drugim brzegiem. Przy bolonce jest już prościej – choć jej długość minimalna to moim zdaniem 5 metrów (pozwala to kontrolować spływ zestawu w dół rzeki), to na dużych rzekach pełną kontrolę powinny dać dopiero wędziska o długości 6-7m. Do tego oczywiście możliwie najlżejszy kołowrotek, przeznaczony do metody spławikowej.  Gramaturę i typ spławika wybieramy oczywiście, podobnie jak wędkę, w zależności od rzeki na której łowimy, lecz nie będę sypał z kapelusza jakimiś konkretnymi rozmiarami – to indywidualna kwestia. Podpowiem jedynie, że na Warcie stosuję przy bolonce spławik stały o wyporności 4g, na tyczce natomiast 14-gramowy dysk. O ile kwestia spławika jest zależna od łowiska, o tyle z żyłką jest już prościej. Niezależnie od tego, na która z tych dwóch metod i na jakiej rzece zamierzamy łowić, żyłka powinna mieć grubość  od 0,14 do 0,18mm, i zazwyczaj być dopasowana kolorystycznie do wody, aby nie spłoszyć ryby. W związku z tym, w wodzie czystej stosujemy raczej żyłkę kamuflującą, a jeśli łowimy w wodzie brudnej, a tak zazwyczaj dzieje się wiosną, kolor żyłki odgrywa mniejsze znaczenie i może być to zwyczajna, przeźroczysta linka.  Stosujemy przypon 0,12-0,14mm w zależności od grubości żyłki głównej. Co ważne – pamiętajcie, żeby kolor waszego ubioru był możliwie maksymalnie kamuflujący. Złapałeś jazia? Zmień miejsce. Jeśli udało nam się złapać dużą sztukę, możemy prawdopodobnie pożegnać się z danym łowiskiem, i schodzić dalej wzdłuż rzeki szukając nowego miejsca. Niestety, istnieje duża szansa, że walczący na naszej wędce jaź zwyczajnie spłoszył pozostałe. Oczywiście po jego wyholowaniu warto jeszcze kilka razy sprawdzić, czy stadko nie zostało w łowisku, lecz jeśli przez kilka spływów z rzędu z nie brań, nie ma wyjścia – idziemy szukać kolejnego stada w innym miejscu.

Słowem kończąc: Wygląda na to, że ten odpowiedni moment nastanie już lada dzień – rzeki stopniowo odmarzają, a woda w nich robi się coraz cieplejsza. Warto jednak poczekać jeszcze chwilę, aż jej poziom nieznacznie wzrośnie. Przygotujcie więc wędki, zróbcie rekonesans nad rzekami i poszukajcie co ciekawszych miejsc. A gdy nad waszą rzekę w pełni zawita wiosna, koniecznie wybierzcie się na jazie.

Do zobaczenia nad wodą, najazie! 

Pozostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*